Jak sobie radzić z trudnymi pytaniami? Które to są te trudne pytania? Jak wpływają na nas? Co z nimi robić, kiedy się jest zmęczonym? Po co tyle pytań?!
Traktujesz poważnie pytania swojego dziecka?
Dzieci pytają, bo chcą wiedzieć. To naturalny pęd do wiedzy. Zadawanie pytań jest częścią rozwoju dzieci. Potrzebą poznania wynikającą z nich samych. Póki pytają Ciebie, masz szansę przekazać swoje wartości, wiedzę i doświadczenie w sposób dostosowany do wieku.
Jeśli dziecko nie znajdzie odpowiedzi u ciebie, będzie szukać dalej. Po jakim czasie przestanie przychodzić do ciebie, bo będzie wiedziało, że nie jesteś osobą, która chce odpowiedzieć. Do tego za chwilę, za moment dorośnie i z powodów rozwojowych zwróci się w stronę rówieśników. To oni będą grupą, która „daje wiedzę”.
Żenujące pytania
To co w pytaniach dziecięcych jest najtrudniejsze, to poczucie skrępowania, które wywołują. Ten moment konsternacji, kiedy uświadamiasz sobie, że właśnie przy kasie padło pytanie o siusiaka. Albo równie bezpośrednio zadane w trakcie rozmowy z dawno niewidzianą znajomą sąsiadką – czy to prawda, że dzieci wychodzą z cipki?
To poczucie zawstydzenia może wynikać z wielu powodów i jest zupełnie ok, że je odczuwasz (o ile je odczuwasz). Tabuizacja seksualności wywiera ogromny wpływ w naszym społeczeństwie i to my dorośli czujemy dyskomfort. Dzieci nie. Nas nauczono, że pewnych pytań się nie zadaje. Nie wypada. A już na pewno nie publicznie, przy innych.
To co jest niezwykłe, to to że możemy tabu seksualności znieść. Uczynić rozmowę o ciele, seksualności czymś zwykłym, oczywistym. Dlatego ważne, by mieć dla siebie wyrozumiałość, kiedy poczujemy dyskomfort.
Co robić, kiedy dziecko zada nam pytanie w miejscu publicznym?
To zależy.
- Jeśli jest dla ciebie jest to ok, odpowiedz od razu.
- Jeśli wolisz odpowiedzieć w spokojniejszym miejscu, albo zwyczajnie płacisz właśnie za zakupy, to możesz odpowiedzieć później informując o tym dziecko. Jednak aby to zadziałało, to musisz pamiętać, aby ta odpowiedź rzeczywiście padła.
Oto kilka przykładów:
- Cieszę się, że się pytasz. Chętnie ci odpowiem jak tylko… zapłacę za zakupy /wyjdziemy na zewnątrz/ usiądziemy na ławce.
- Wolisz krótką czy długą odpowiedź na swoje pytanie?
- Mamy w domu książeczkę o… możemy wspólnie o tym poczytać i zobaczyć jak to jest z tym ciałem/ siusiakiem/cipką/ porodem/ dziećmi.
- Słyszę, że chcesz ze mną porozmawiać na bardzo interesujący cię temat. Teraz rozmawiam z p. X, jak skończymy to odpowiem ci na twoje pytanie.
Kilka słów o języku znajduje się tu
A tu o edukacji seksualnej.
There is One comment
Tak czytam i przypomniały mi się dwie sytuacje z dzieciństwa. Moi rodzice jacy byli tacy byli, ale robili jedną bardzo fajną rzecz. Zawsze szczerze odpowiadali na wszystkie nasze (dzieci) pytania dotyczące strefy cielesnej i seksualnej, z całkowitą szczerością, oczywiście odpowiedzi były skrojone na miarę wieku wieku w jakim się znajdowaliśmy.
Scenka 1. Przedszkole.
Podczas zabawy usłyszałam jak moi rówieśnicy (dwóch chłopców) zastanawiali się głośno jak dochodzi do aktu płciowego. Czyli jak mama z tatą robią dzieci.
Jeden mówi: tata mamie wpycha siusiaka w pępek!
Kolega na to: coś ty, nie zmieściłby się. Poza tym ja ich kiedyś podglądałem, tato wpycha mamie w pupę…
Nie wytrzymałam i powiedziałam: Ja zapytałam i mi rodzice powiedzieli że tato wkłada mamie siusiaka do cipki. I to się dzieje pomiędzy dorosłymi osobami.
Chłopcy przerażeni pobiegli do pani przedszkolanki. I tak stałam w kącie za ujawnienie prawdy dzieciom. I jeszcze pani rzekła że opowiadam bzdury. Aż przyszedł mój tato i został zaproszony do pani dyrektor. Czekając w holu podsluchałam jak mój tato mówił, że dzieci nie są głupie i on mi nie będzie opowiadał pierdół o kapuście i bocianach. W odpowiedzi usłyszał że jak mnie będzie tak uświadamiał to zaraz z brzuchem przyjdę. Na to mój tato: moja córka? Ja jej ufam. Pani nie ufa swoim dzieciom? Reszty nie udało mi się podsłuchać. Ale żadnej reprymendy od rodziców wtedy nie otrzymałam.
Scena 2. Mój dom- kolacja ze znajomymi rodziców.
Siedzimy przy sole i nagle zapytałam mamę, trochę nie w porę, bo jednak przy ludziach: mamo a jak wychodziłaś za tatę to byłaś dziewicą?
A mama ze śmiechem: nie. Na to tata: ja nie chciałem dziewicy. I nagle mój młodszy brat: a co to jest dziewica? Znajomi moich rodziców, ludzie w ich wieku byli bardzo oburzeni- zwłaszcza „ciocia”. Ruszyli do drzwi, i znowu usłyszałam ten sam tekst, że jak będę tak uświadamiana to niechybnie zajdę w ciążę przed 12 rokiem życia. O moim bracie nie wspomnieli. Tato tylko machnął ręką.
W ciążę na etapie kształcenia nie zaszłam, uczyłam się dobrze, generalnie żadnej traumy w tym temacie która wpłynęła na moje życie nie uświadczyłam. Dostawalam konkretne odpowiedzi na najbardziej dziwaczne pytania. Tak samo podchodzę do pytań mojego dziecka. I naprawdę widzę spokój i wyczerpanie tematu gdy z nią rozmawiam. Widzę że to po prostu działa. Jeżeli rozmowa jest dostosowana do wieku dziecka, do poziomu jego świadomości to naprawdę szanując dziecko i jego pytania możemy zyskać więcej niż nam się wydaje.
Ze swojej perspektywy powiem, że czułam się traktowana poważnie i nie bałam się rozmawiać z rodzicami na żadne tematy 😁