Kiedy już wasze pociechy staną się mniej lub bardziej szczęśliwymi posiadaczami miejsca na liście mieszkańców, może przydarzyć się im coś, co może ich zaskoczyć. Mam na myśli rozmowy z wychowawczynią. Rozmowy różne: długie, krótkie, poważne, z ironią, pełne sympatii i zrozumienia lub wychowawcze.
Podstawowa rola rozmowy
Wszystko po to by lepiej poznać wasze dziecko. Na początek wychowawczyni zadaje jemu/jej wiele pytań. Czyni to nie po to, aby wyciągnąć rodzinne sekrety, ale by poznać lepiej człowieka, z którym będzie przez najbliższe miesiące (a prawdopodobnie lata) pracować. Jest to zalążek, z którego prawdopodobnie wykiełkuje nić relacji.
Dlatego ważne jest dla wychowawczyni by dowiedzieć się, co lubi robić nastolatek_tka, co jest dla nich interesujące albo, co mogłoby się stać interesujące. Pozwala to także dobrać odpowiednie zajęcia, które zostaną zaproponowane młodzieży w najbliższym czasie.
Poznanie osoby nastolatka pozwala na odróżnienie zachowań naturalnych dla niego/niej – temperamentu, osobowości, poczucia humoru, całościowego funkcjonowania w placówce. Dzięki temu łatwiej jest zauważyć kryzysy w młodzieńczym życiu, które pojawia się w trakcie zamieszkania w bursie. Oczywiście duża część wzajemnego się poznawania odbywa się poprzez obserwację (wzajemną), jednak w wielu wypadkach rozmowa oswaja owe różniące się ze sobą światy.
Obawy względem rozmowy
Im więcej czasu wychowawczyni poświęca na rozmowy z waszymi dziećmi tym lepiej to o niej świadczy. Nie bójcie się. Rozmowy nie zabiorą cennego czasu na naukę i odpoczynek. Wychowawczyni ma na grupie około 30 osób. Będą takie dni kiedy rozmowy z waszymi nastolatkami ograniczą się do „Dzień doby. Jak ci minął dzień?” Pamiętajcie jednak, że każdy lubi zainteresowanie swoją osobą. Nastolatek także nawet, jeśli krzyczy żeby zostawić go w spokoju (czasem trzeba go zostawić, ale tylko czasem).
Budujemy relacje
Rozmowa jest ważna. Buduje relacje. Bursiaki czują się dostrzegane. Mają zainteresowanie dorosłej osoby w świecie realnym na tu i teraz. Tak, widzę te uśmieszki niedowiarków, że młodzież to już woli swoje towarzystwo i ma gdzieś starych (ludzi). No pewnie, że tak.
Pomyślcie tylko, że wychowawczyni nie jest strażniczką twojego dziecka, bo ono właśnie przestaje być dzieckiem. Staje się partnerką/partnerem do rozmowy. Jest to proces, który dzieje się poza widokiem rodziców, ponieważ są oni z dala od swoich pociech. A w życiu zdarzają się sytuacje, kiedy łatwiej jest rozmawiać młodej osobie z dorosłym, który nie jest rodzicem.
Spójrzcie jeszcze na to z innej strony. Owe ciągłe niekończące się rozmowy są szlifowaniem umiejętności komunikacji, wyrażania siebie, dyskusji, kłótni itp. Oczywistym jest, że nie każda rozmowa odbywa się w poważnym naukowym tonie, jednak każda z nich spełnia jakieś zadanie. Ma swoją rolę.
Kolejna kwestia dotyczy, jakości relacji wypracowanej pomiędzy wychowawczynią a mieszkańcem_nką placówki. Jeśli bursiak/bursiaczka ma dobrą relacje z wychowawczynią, to łatwiej jest się mu/jej otworzyć, przed osobą dorosłą, która rozumie i nie ocenia by porozmawiać o problemach w szkole i poczuciu niesprawiedliwości szkolnej, która przecież od czasu do czasu pojawia się.
Wszelkie tego typu rozmowy, nawet, jeśli pełne złości i gniewu wyrażonego niekiedy w niezbyt cenzuralnych słowach, redukują stres i frustracje. Pomagają złapać dystans do szkoły lub nauczyciela (czasem innego wychowawcy). Sprawiają, że osoba, która jest sfrustrowana poczuje się rozumiana i może zwyczajnie się wygadać.
Idealnie jest, jeśli wypracowana relacja z wychowawczynią daje dziecku przestrzeń na wyzłoszczenie się przy niej. Jest to ważne, gdyż wciąż za mało pozwalamy dzieciom i młodzieży na przeżycie i wyrażanie złości. Dla młodego człowieka, może to być doskonały trening regulacji emocji i radzenia sobie z nimi w bezpiecznych warunkach, o którym nawet nie wie (o treningu rzecz jasna).
Wspólne działania
Jak już pisałam, rozmowy mogą być różne i przebiegać we wszelaki sposób. Może się okazać, że nastolatek_tka ma wspólne zainteresowania z wychowawczynią. Nie ma znaczenia czy jest to książka, sport, zmiana klimatu czy gorące dyskusje o tym, co się dzieje w szkole. Ważne jest, że młody człowiek chce rozmawiać.
Czasem wynika to z chęci prowokacji, czasem z tego, że ma potrzebę być traktowany/traktowana poważnie. (Dobry wychowawca zawsze traktuje poważnie swojego podopiecznego, bez względu na jego wiek i temat rozmowy.) A czasami po prostu chce poznać zdanie albo opinię swojej wychowawczyni.
Rozmowy te często prowadzą do wspólnych projektów, czyli zajęć wychowawczych proponowanych w placówce. Zajęcia mogą mieś różną formę. Ja osobiście najbardziej lubię warsztat i teatr, czyli wszystko to, co wiąże się z praktycznym wykorzystaniem umiejętności młodzieży.
Po stronie wychowawczyni jest stworzenie takiej sytuacji i atmosfery pracy, by młodzież mogła ćwiczyć nabyte kompetencje albo zdobywać nowe. Realizowanie wspólnie wszelakich projektów pozwala powoli oddawać odpowiedzialność za zadania w ręce bursiaków i bursiaczek. To jest ten moment, kiedy oni i one nabierają wprawy, a potem pewności siebie w zadaniu, które realizują.
Wychowawcza rola rozmowy
Wśród wszelkich form i ról rozmów jest jedna, która nie zawsze kojarzy się przyjemnie. Mam na myśli rozmowę wychowawczą. Może ona dotyczyć wielu spraw. Najczęściej jednak skupia się na efektach lub nie przestrzeganiu regulaminu w kwestiach prozaicznych spraw życia codziennego.
Przypominanie, nakazywanie, proszenie i monitowanie czy osoba w postaci wiecznie zajętego młodego człowieka pamiętała o pościeleniu łóżka i utrzymaniu porządku dookoła siebie, (co ma znaczenie w kilku osobowym pokoju), jest rolą niewdzięczną, ale konieczną. Wciąż powtarzające się rozmowy o odpowiedzialności, jaką są dyżury, (jeśli takie w placówce występują), wynoszeniu śmieci i utrzymaniu porządku po sobie w sanitariatach, są codziennością dla wielu mieszkańców placówki.
I jeśli te rozmowy dyscyplinujące zahaczają o kilka nocnych raportów dotyczących nie przestrzegania ciszy nocnej w ciągu kilku miesięcy, to możecie odetchnąć. Wasze dziecko widzie typowy bursiany żywot.
Gorzej, jeśli rozmowy te dotyczą cięższego kalibru skupiającego się na unikaniu zajęć szkolnych, problemach emocjonalnych, stanach, które mogą wydawać się depresyjnymi albo alkoholu, dopalaczach i substancjach psychoaktywnych, które stanowią realne zagrożenie dla zdrowia i życia.
Rozmowy z rodzicami/opiekunami
To mogą być takie chwile, kiedy wychowawczyni dzwoni do rodzica, by opowiedzieć o sytuacji, jaka miała miejsce w placówce. Zwykle są to trudne rozmowy dla obu stron. Warto jednak wysłuchać opinii i uwag dotyczących zachowania waszego nastolatka_ki.
W rozwiązywaniu problemów tak dużego kalibru zawsze uczestniczy kilka osób. Rodzice/opiekunowie, wychowawczyni, sama osoba zainteresowana. Każda z placówek ma swoje procedury i pomysły na zapewnienie opieki w trudnych obszarach wychowawczych.
Oczywiście bywa, że kaliber rozmów jest mniejszy. Wysłuchanie w takiej sytuacji tego, co ma do przekazania wychowawczyni może przynieść nowe informacje. Możecie dowiedzieć się coś więcej o tym, w jakiej kondycji jest wasze dziecko z nowej perspektywy.
Bardzo wielu nastolatków z dala od domu zachowuje się inaczej. Jeśli zachowanie jest rażąco inne od wychowania, które było w rodzinie pieczołowicie wdrażane, to nie musi znaczyć nic strasznego. Może się zdarzyć, że nastolatek/nastolatka na chwilę o nim zapomną.
Chce jeszcze zwrócić uwagę, że telefon do rodzica nie jest krytyką wychowania. Jest informacją, że wydarzyły się pewne zachowania nie zgodne z normami przyjętymi w placówce albo społeczeństwie. Warto się wtedy poprzyglądać swojemu dziecku. Być może jest to oznaką tego, że coś się dzieje z dzieckiem. Jednak równie dobrze może to być rozwojowe zachowania nastolatka/nastolatki.
Na pewno jest to dobry pretekst do rozmowy w domu o tym, co się wydarzyło w placówce. Jak widzi to młody człowiek i dlaczego czuje się pokrzywdzony_a (najczęściej tak jest) i niesprawiedliwie potraktowany_a. Czy przekraczane norm np. złamanie jakiegoś punktu regulaminu ma dla niego znaczenie, jeśli tak to, jakie? Dlaczego łatwiej te normy przekracza w bursie niż w domu? Itp.
Cała rola rozmowy sprowadza się tak naprawdę do coraz lepszego poznania młodzieży, z którą się pracuje.
Jako rodzice/opiekunowie warto abyście wzięli pod uwagę, że zmiana, jaka następuje w chwili zamieszkania w bursie jest duża dla waszego dziecka? Nowe miejsce zamieszkania, nowa szkoła, nowi ludzie – to są czynniki bardzo stresogenne i mogą spowodować, że stan psychofizyczny nastolatka_ki może się na chwilę pogorszyć.
Zamieszkanie w placówce, w której młody człowiek ma bardzo mało przestrzeni intymnej, może być zaczątkiem problemów, z którymi młoda osoba jeszcze nie miała do czynienia.
Chce jeszcze zwrócić uwagę na inną ważną rzecz. Zdarza się, że wasze dziecko miało już wcześniej problemy emocjonalne, które szczęśliwie udało się pokonać. Jednak nowa sytuacja, w której się znajduje może spowodować ich nawrót.
Warto mieć to na uwadze, ponieważ wychowawcy przez pierwsze tygodnie dopiero poznają wsze dziecko, jaki i kilka innych nowych osób na grupie. Dopóki go/jej nie poznają to nie będą wiedzieli, co jest dla niego/niej zachowaniem wynikającym z normy a co nie. Młodzież jest bardzo różna. Przyjeżdża z domu z różnymi, przeróżnymi przyzwyczajeniami, zachowaniami i nawykami.
To, że ma problemy ze snem może wynikać z tego, że lubi czytać po nocach, spędzać czas w social mediach. Czy może ma problemy z zasypianiem w obcym miejscu? Bo przez pierwszych kilka tygodni bursa będzie obcym miejscem.
Warto jest opowiedzieć o swoim nastolatku wychowawczyni.
Zdaję sobie sprawę, że nie poruszyłam całego mnóstwa tematów związanych z zamieszkaniem w placówce oświatowej. Od czegoś jednak przecież trzeba zacząć. Jeśli potrzebujecie dowidzieć się więcej o tym, jak wygląda dzień w placówce możecie zajrzeć tu, do postów poświęconych pracy wychowawczej dla wychowawców.